28.5.11

death valley [354-356]












i kiedy szedłem doliną śmierci... było upalnie, sucho... i cicho. a kiedy jechałem doliną śmierci, było upalnie, sucho... i głośno jak cholera, bo wokół nikogo-nikogo, więc głośniki w samochodzie mogły pokazać na co je stać. sing-along, i gardło zdarłem. prawdziwa pustynia [a jednak chciało się komuś wybudować tam świetną szosę]. pierwsze zdjęcie - rzucik okiem na panoramę z dante's view. to białe to wielki pokład soli.

Brak komentarzy: