21.2.11

wśród zwierząt [351-353]


































pomijam niezwykłe ilości ptactwa, jaszczurek i różnej drobnicy zwierzęcej, niemniej te trzy spotkania zrobiły na mnie wielkie wrażenie. stado bizonów pasło się swobodnie w blasku porannego słońca w lasach kaibab na północ od wielkiego kanionu. nie wierzyłem własnym oczom. teleobiektyw sięgnął [ręce mi się trzęsły przy zmianie słoika], ale bliżej nie ośmieliłem się zrobić ani kroku.
kondor szybował nad przepaścią wielkiego kanionu, potem jeszcze zawołał swoją dziewczynę, ale byli już dość daleko. pamiętam świst wiatru w jego skrzydłach. wszystkie kondory kalifornijskie są ponownie wprowadzane do swojego niegdyś terytorium, to się nazywa reintrodukcja. tylko, że teraz wszystkie są ponumerowane...
zaś mustang spacerował swobodnie niedaleko kanionu de chelly. nie mam doprawdy pojęcia, czy to było w pełni dzikie zwierzę, ale chcę w to wierzyć. udało mi się złapać tego srokacza, a niedaleko dalej był jeszcze chudy palomino.
a jeśli już jesteśmy przy koniach: w lutowym numerze miesięcznika "koń polski" moje zdjęcie jest jedną z ilustracji artykułu o rekonstrukcji średniowiecznych pojedynków ciężkozbrojnego rycerstwa.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Ojtam ojtam, byś pogłaskał bizonka
;-)

monsoon pisze...

ojtam ojtam, on też by mnie pogłaskał :)

Anonimowy pisze...

Taka miła wymiana kulturalna! :-)