zabawa w słowa: skoro tséyiʼ z poprzedniego wpisu znaczy 'w skale', zaś dzisiejsze tsé bighánílíní to 'miejsce, gdzie woda płynie przez skały', to wniosek jest prosty: tsé w języku navajo to 'skała'. o tym, że nieznajomość języka navajo szkodzi przekonali się boleśnie japończycy w czasie wojny na pacyfiku, nie mogąc nijak złamać amerykańskiego szyfru - a szyfrantami byli głównie navajo szwargotający meldunki we własnym narzeczu.
navajo to największa grupa indian w ameryce północnej. nie da się ukryć, że również najzamożniejsza, posiadająca największy własny obszar i najlepiej zorganizowana i przystosowana - od korporacji górniczych i energetycznych biorą solidne opłaty za eksploatację ich ziemi, a od turystów myto za jej zwiedzanie ;). mają własny dwustopniowy samorząd: wybierają bezpośrednio wodza swojego szczepu i wodza całego plemienia navajo (prezydenta usa też wybierają).
sami na siebie mówią diné, czyli po prostu 'ludzie'. jak to ludzie, mają swoje mądrości. mówią 'usiądź spokojnie, a ziemia przemówi do ciebie'. i mówią też tak: 'nigdy nie będzie bogaczem mężczyzna, który dba o swoją rodzinę'. chociaż z tej strony pocieszenie...
seria z kanionu antylopy. zrobiłem zdjęcia o orientacji pionowej, jak nigdy. i mimo, że będąc w grupie fotografów miałem pewne przywileje (kosztowne), to złapanie jednego z ostatnich tego roku słupów światła nie było łatwe. ale... jest.
4 komentarze:
Nie do wiary! Piony! :-)
Musiało Cię odurzyć, Navajo z pewnością coś tam rozpylają w tej swojej Antylopie :-)
Gdyby było w błękitach, to by było podwodnie.
Bardzo mi spionizowany monsoon pasuje :-)
Prawie nie czuję, że to piony ;-)
Ta rozciągająca czarna ramka sprawia wrażenie wnętrza jakiejś jaskini...
bo wiesz karma, te czarne ramki to takie trochę histeryczne zachowanie wobec pionowego kadru. ja po prostu fizycznie nie potrafię obrócić aparatu, patrzę zawsze szerokością, i pewnie też stąd fascynacja szeroką, holistyczną panoramą. mnie trudno wchodzić w szczegóły, muszę mieć widok totalny :)
;-)
Prześlij komentarz